Ach, ta lista lektur… Każda w niej zmiana budzi emocje. A jeśli dokonuje jej lubiany/nielubiany minister, to już w ogóle. Nie będę oceniała tych zmian. Chciałabym jednak pokazać, skąd w ogóle wzięła się lista lektur, co czytały dzieci w szkołach kiedyś, dlaczego takie, a nie inne lektury. Taka perspektywa może pomóc nam oswoić się z myślą, że lista lektur (nie mylić z kanonem literatury) zmienną bywa i taki już jej los, a ważniejsze jest zupełnie co innego…