Miała naprawdę małe szanse być rewolucjonistką. Pochodziła z ubogiej, wielodzietnej rodziny i wszystko wskazywało na to, że do końca swoich dni będzie nauczycielką na prowincji. A jednak tak bardzo chwyciła się życia i niezależności, że najpierw została pierwszą kobietą-wydawcą gazety w Stanach Zjednoczonych, a potem stała się symbolem walki z patriarchatem. I pewnie przepadłaby w tłumku innych sufrażystek, gdyby nie fakt, że zbiegiem okoliczności symbolem tej walki stały się... pantalony. Ściślej: przypominające je spodnie noszone z krótką spódnicą. Strój ten, nazwany od nazwiska bohaterki dzisiejszego odcinka "bloomers", miał wyzwolić Amerykanki z miażdżących narządy wewnętrzne gorsetów i ciężkich spódnic, w które zaplątywały się uliczne śmieci. A dalej, rzecz jasna, z wszystkich innych pęt, jakie na kobiety nałożono.
Tym razem Natalia Waloch i Katarzyna Wężyk opowiadają o Amelii Bloomer.