Większość życia spędziła w podróży. Dodajmy, że było to w czasach, gdy kobiety raczej samotnie nie podróżowały, a ona, owszem, właśnie w pojedynkę wyprawiła się do Indii.
Wcześniej była niesfornym dzieckiem: uciekała nianiom, zakonnicom, które prowadziły pensję dla panien i odłączała się od rodziców na wakacjach, by wsiąść na prom do Londynu czy przejść samotnie przez przełęcz w górach. Była śpiewaczką w Hanoi, w Tunisie prowadziła kasyno, ale jej prawdziwą życiową pasją była wędrówka.
Męża opuściła po pięciu dniach, mówiąc, że udaje się w podróż i obiecując, że z Indii wróci za kilkanaście miesięcy. Cóż, wróciła po 14 latach. Podczas eskapady przemierzyła Birmę, Japonię i Koreę, by dotrzeć do Chin. Potem postanowiła zobaczyć zakazane miasto Tybetańczyków - Lhasę. By tego dokonać, wraz z przybranym synem całymi miesiącami mieszkała w himalajskich grotach, jedząc korzonki i pijąc herbatę ze zjełczałym masłem jaka.
Kiedy się urodziła, we Francji zabijano ostatnich komunardów, gdy umierała, zbijano scenę na Woodstock. Przez cały ten czas jej tożsamość podróżniczki pchała ją naprzód.
W najnowszym odcinku Herstorii Wysokich Obcasów Natalia Waloch i Katarzyna Wężyk opowiadają o Alexandrze David-Néel.