Rodzice, w zasadzie od momentu, kiedy tylko ich pociechy przyjdą na świat, chcą swoją radość i dumę oznajmić całemu światu. Kiedyś zdjęcia drukowaliśmy i chowaliśmy do prywatnego albumu. Dziś, gdy większość naszego życia przeniosła się do internetu, te same zdjęcia publikujemy w mediach społecznościowych, pozwalając tym samym, aby zostały tam już na zawsze. Dzieci na plaży, w łazience, te dumne trzymające świadectwo z paskiem, ale też umorusane błotem, "bo to takie zabawne". Niektórzy z nas łudzą się, że zobaczy je jedynie wąskie grono znajomych, inni cyberprzestępczością w ogóle się nie przejmują i potrafią założyć otwarty profil nawet kilkuletniemu dziecku. Pewnie nikt z nas nie powiesiłby zdjęcia dziecka na słupie ogłoszeniowym. Tymczasem bez oporów publikujemy fotografie pociech w sieci. Skąd w nas taka beztroska? Czym jest sharenting i jak bardzo zagraża naszemu dziecku? Czy naprawdę wiemy, co po takiej publikacji dzieje się z wizerunkiem naszego dziecka? O tym porozmawialiśmy z Anną Borkowską, psycholożką, ekspertką Państwowego Instytutu Badawczego NASK.